Lubicie dostawać prezenty ?

No właśnie? Chyba każdy lubi je dostawać, a cieszą tym bardziej kiedy otrzymujemy je bez okazji. Wtedy radość jest podwójna, bo się tego nie spodziewamy!

Tak się złożyło, że w ostatnim tygodniu, dostałam aż 3 takie prezenty, no można powiedzieć, że 4!
Sama jestem w szoku.

Pierwszy prezent dostałam od przyjaciółki na urodziny. Dlaczego mówię, że to prezent niespodziewany i bez okazji? Bo urodziny mam we wrześniu. HAHA. Moja kochana przyjaciółka od września trzymała te gifty w domu i za każdym razem zapominała mi ich dać.
No co jak co, ale dziewczyna potrafi zadbać o detale.

Cały prezent dostałam w pięknej torebce:


 a w niej mieściło się:

*śliczna bransoletka w kolorach, które zdecydowanie przypominają mi lato i już nie mogę się doczekać kiedy będę ją nosić


* był również prześliczny wisiorek. Moi znajomi wiedzą co lubię najbardziej. :):):)


Do prezentu również była dołączona fioletowa ramka z naszym wspólnym zdjęciem i inne zdjęcia, abym mogła je sobie wymieniać. I tego już Wam nie pokażę :PPPP



Kolejny prezent dostałam od mojego kochanego chłopaka który był w Austrii BEZE MNIE! No cóż, wybaczam :*
Dostałam od niego super koszulkę, z której jestem bardzo zadowolona.


:*

Trzeci prezent, dostałam od mojej chrzestnej, która od 13 lat mieszka w Norwegii i przyjechała do mnie wczoraj w odwiedziny. Przywiozła mi przyprawę, o której kiedyś Wam pisałam, że jest moją ulubioną ale nigdy nie umiem wymówić (ani napisać, czy przepisać ;p - teraz mi się nie chce) jej nazwy. Ale nie tylko dostałam również perfumy Calvina Kleina - Euphoria, no i kaskę, która na pewno mi się przyda! 




Dziękuję wszystkim moim Skarbom którzy przyczynili się do napisania przeze mnie tak bogatego w zdjęcia, posta. Całusy :*:*:*


Zarazić aktywnością innych.

Ostatnio wybrałam się z moją siostrą na basen. Pisałam o tym również na blogu.
Opowiadałam jej wtedy o tym, że rozpoczęłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską i nie tylko. Słyszałam tylko śmiechy, żarty.. "coo? jak to? i co włączasz ją sobie i skaczesz przed telewizorem, jak nienormalna". Odpowiadałam tylko: "tak! właśnie tak robię". Nie wiem co ona tam sobie dokładnie myślała i wyobrażała. Wiem że na pewno zaciekawiłam ją tematem, bo... dzisiaj dostałam od niej wiadomość: "SŁUCHAJ! ĆWICZYŁAM Z TĄ EWĄ, TO JEST NAPRAWDĘ MĘCZĄCE, WŁĄCZ SOBIE TEN TRENING.. TURBO. ROBIŁAŚ GO JUŻ?" Słuchajcie! Tym razem to ja zaczęłam się śmiać, a raczej uśmiechać. Jest to tak świetne uczucie jak widzisz, że dzięki Tobie kolejna osoba bierze się za siebie. Właśnie po to stworzyłam tego bloga, żeby przekazywać dobrą energię i mobilizację innym osobom, żeby rozmawiać z nimi o tym.
Mam świadomość tego że mój blog nie ma jeszcze tak wiele odbiorców jak inne, Wasze blogi, ale to nic. Wierzę w to że małymi krokami uda mi się zainspirować co raz więcej z Was.
Moja mama była pierwsza, siostra druga, a która będzie kolejna??
SUPER! DUŻO ENERGI!
POZDRAWIAM!



Krem z suszonych pomidorów

Dodaje kolejny przepis. Trochę inna, wg mnie lepsza odmiana ulubionej zupy Polaków, tzn. pomidorowej. A mianowicie krem z suszonych pomidorów. Powiem szczerze, podaję proporcję jakich użyłam do mojej zupy, ale do kremu trochę jej brakowało.

Potrzebujemy:
- bulion drobiowy lub warzywny 2l
- 1 cebula
- por
- 2 ząbki czosnku
- suszone pomidory 150 gram
- pomidory w puszce, krojone lub w całości - ja użyłam pomidorów Nostia (dostępne w LIDL)
- masło 2 łyżeczki
- oregano
- bazylia
- sól
- pieprz

Jeśli chodzi o przyprawy do ja lubię bardziej doprawione potrawy więc dodałam więcej oregano i bazylii. Zupa była ostrzejsza i miała wyraźniejszy smak.

Przygotowanie:
Kroimy por w plasterki, cebulę w kosteczkę. Na patelni rozpuszczamy masło i na rozgrzaną patelnię wrzucamy cebulę i por, czekamy aż się podsmażą. Pod koniec dorzucamy czosnek. Wszystko wrzucamy do osobnego garnka. Na patelni krótko podsmażamy pokrojone w paski suszone pomidory, dodajemy pomidory z puszki i chwilę razem smażymy. Również przerzucamy do garnka. Całość zalewamy naszym bulionem i wszystko razem DUSIMY - nie gotujemy - przez 20 minut. Na koniec wszystko miksujemy na gładką masę i doprawiamy przyprawami.
Można ozdobić listkiem bazylii. Zupa jest PYCHA!




Podsumowanie tygodnia

Jeśli chcę podsumować poprzedni tydzień, to mogę powiedzieć Wam że sporo się zmieniło w moim postępowaniu. Jem mniej, może nie dużo mniej ale mniej, a to już sukces - szczególnie w moim przypadku. Zdecydowanie więcej się ruszam. Sporo spacerowałam, cały tydzień ćwiczyłam z Ewą Chodakowską ( poza niedzielą ). Staram się jeść więcej warzyw i owoców, ograniczyłam przede wszystkim słodycze. Nie wiem czy długo tak wytrzymam, bo jestem wielkim zwolennikiem jedzenia, szczególnie przekąsek, ale jakoś muszę dać radę. W końcu przed nami wakacje! Chociaż przyznam Wam, że jak patrze przez okno to coraz bardziej zaczynam w to wątpić. Niestety pogoda nie sprzyja.
Ostatnio pisałam o tym że zmieniłam pracę. Jestem nianią. I bardzo się cieszę, bo jestem zmuszona do codziennych długich spacerów. 
Tak więc nie jest tak źle, oczywiście może być lepiej. I to dużo lepiej. Trzeba tylko chcieć i działać! A nie marudzić na kanapie. 
Zapraszam zobaczcie co mi się udało w poprzednim tygodniu a co nie koniecznie :

Na dobranoc

Trochę późno się za to zabieram, ale dzisiejszy dzień był pełen wrażeń.
Po pierwsze dlatego, że wróciłam do domu o godzinie 15. Wcześniej leczyłam małego kaca, który pojawił się z samego rana. Jest to tylko i wyłącznie skutek wczorajszego babskiego wieczoru. Było cudownie, naprawdę. Żarty, śmiechy, wino, muzyka. Brakowało mi tego bardzo.

Dzisiaj odpuściłam trening. Nie miałam na to siły z wiadomych przyczyn, ale byłam za to na długim spacerze z przyjaciółką, która przyjechała do mnie ze zwierzeniami.

Dzisiaj również wrócił mój chłopak z nart i również wyszłam z domu. Więc tak na prawdę w domu byłam bardzo krótko, ciągle gdzieś biegałam, latałam i z kimś się spotykałam.

Z tego wszystkiego nie miałam czasu na to żeby zrobić sobie zdjęcia, zmierzyć się i napisać Wam o tym, ale obiecuję że zrobię to jutro z samego rana.

A tymczasem dobranoc ;)

Jogurtowy banan - Shake

Potrzebujemy:
- 1 banan lub szklanka soku bananowego.
- jogurt naturalny
- 2 łyżeczki błonnika (ja używam błonnik Xenna)
- kilka kostek lodu
- malakser

Przygotowanie:
Dziewczyny nic w tym trudnego. Wrzucamy wszystko do jednej michy. Niektóre z Was pewnie chciałyby dodać cukru, ja tego nie zrobiłam ale jeśli już to wybierajcie cukier brązowy. Wszystko mieszamy malakserem.


Mi taki shake dał dzisiaj energię na prawdę na wiele.

Aktywnie w sobotę! - spalamy kalorię

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam bardzo aktywnie i tak samo mam zamiar go zakończyć.
Rano wstałam i od razu zabrałam się za ćwiczenia. Dzisiejszy trening był krótki, ale za to dość intensywny. Trwał 30 minut i w głównej mierze były to podskoki, przysiady z wyskokiem, oczywiście też brzuszki. Powiem Wam, że czuje te mięśnie do tej pory.
Później zebrałam się w końcu i byłam na basenie. Niestety w weekendy baseny są droższe, ale na całe szczęście okazało się, że moja karta multisport jest cały czas aktywna, mimo tego że nie pracuję już tam gdzie pracowałam. Zapłaciłam tylko 10 zł za 1,5 godziny, moja siostra musiała zapłacić 2 dychy i tylko za godzinę.

W między czasie jadłam jogurt, mus z bananem i po powrocie z basenu pierogi mojej mamy, z warzywami.
"zobacz: mus bananowy z błonnikiem - przepis"

Teraz jest godzina 17 i dzień minął mi bardzo szybko. Kiedy okazało się że moja karta Multisport jest dalej aktywna od razu miałam ochotę odwiedzić bliską mi siłownie, ale obawiam się że już nie starczy mi na to czasu. Niestety mam zajęty wieczór. Nic straconego, wybiorę się tam jutro.

Do tego chciałam się z Wami podzielić super kalkulatorem do obliczania spalania kalorii.
Znalazłam go dzisiaj i proszę bardzo link :
http://www.odchudzanie-zdrowe.pl/kalkulator_spalania_kalorii.htm

I w ten o to sposób dowiedziałam się, że podczas pływania na basenie przez pół godziny straciłam 192 kalorie, poranny trening zaznaczyłam jako aerobik i wyszło mi że wtedy straciłam 158 kalorii. Mam nadzieję, że w rzeczywistości było ich więcej.






Ćwiczenia a samopoczucie.

Dziś postanowiłam napisać Wam o tym jak ćwiczenia wpływają nie tylko na nasze ciało, ale również na samopoczucie.

Praktycznie każda z nas, która decyduje się na rozpoczęcie treningów zastanawia się jakie korzyści jej to przyniesie. Dla niektórych wystarczającą nagrodą jest pozbycie się kilku kilogramów, dla innych z kolei wyrzeźbienie ciała i zbudowanie mięśni. Są również takie osoby, które starają się takimi czynnościami utrzymać jak najdłużej młodość i zapewnić siły witalne.

Prawda jest taka, że jeśli będziemy ćwiczyć "z głową" przyniesie nam to korzyści w każdej z tych dziedzin. 


Polepszenie zdrowia. Wszyscy lekarze zgodnie zalecają aktywność fizyczną i to nie zależnie od wieku oraz płci. Nawet z pozoru najprostsze ćwiczenia, takie jak wchodzenie po schodach czy kilkunastominutowe spacery efektywnie działają na organizm człowieka. Zwiększa się wydolność poszczególnych narządów oraz odporność, a także zmniejsza ryzyko wystąpienia zawału.
Spowolnienie starzeniaRegularne ćwiczenia poprawiają nie tylko układ odpornościowy, lecz również wygląd. Poprzez wysiłek fizyczny ogranicza się do minimum ryzyko wystąpienia szeregu chorób zwyrodnieniowych kości i stawów, a także otyłości. Jednocześnie dodaje siły i sprawia, iż ma się więcej energii na przyjemności i pracę.
Poprawienie stanu emocjonalnego. Niemal każdy wysiłek fizyczny, o ile jest odpowiednio wykonywany daje uczucie tak zwanego pozytywnego zmęczenia. Po ćwiczeniach poziom endorfin u każdej osoby wzrasta, co ma bezpośrednie przełożenie na samopoczucie i zadowolenie. Wszystkie te aspekty powodują, iż podjęcie się regularnych ćwiczeń, w jakiejkolwiek postaci, podziała bardzo dobrze na stan organizmu, nasze podejście i zadowolenie. Nie trzeba wykonywać niewiadomo jak skomplikowanych czynności by zyskać wymierne korzyści – kilka minut dziennie będzie miało przełożenie także na późniejsze życie. „Skutkiem ubocznym” ćwiczeń jest także wyrzeźbienie ciała, co w przypadku kobiet, które niedawno urodziły dziecko, zapracowanych biznesmenów czy otyłych osób ma największą zaletę.
Jak nie stracić motywacji do treningów? Bardzo często zdarza się, że kiedy planujemy trening, bądź ćwiczenia fizyczne każda osoba w pewnym momencie zaczyna tracić motywację. Coraz rzadziej trenuje, wszelkie zadania wykonuje ze zmniejszonym zainteresowaniem oraz negatywnym nastawieniem. Wyszukiwanie jakichkolwiek wymówek i utwierdzanie się w przekonaniu, iż powody te przeważają nad regularnymi ćwiczeniami sprawia, iż cierpi na tym nie tylko ciało, lecz również umysł. Jak temu przeciwdziałać? Co należy zrobić by zawsze utrzymać motywację na wysokim poziomie?
-przede wszystkim koniec wymówek! Najgorszym czynnikiem dla zdrowia oraz podejścia jest wyszukiwanie coraz to nowych wymówek. Hipotetyczny brak czasu, zbyt duże zmęczenie, liczba obowiązków czy wiek powoduje, iż bardzo łatwo rezygnuje się z ćwiczeń. Wystarczy odpowiednio zaplanować cały dzień i podzielić się obowiązkami z partnerem. Jeżeli nie jest to możliwe to nawet zwykły, codzienny spacer, bądź zabawa z dziećmi to doskonały trening. Wmawianie sobie, iż coś jest nieosiągalne, bądź że się spróbuje to największy przeciwnik sukcesu u każdej osoby!
-zmieniaj trening! Niezwykle często motywację do treningów tracą osoby, które przez dłuższy okres regularnie uczęszczały na siłownię, basen, bądź uprawiały inne sporty. Wykonywanie tych samych ćwiczeń powodowało, iż każde kolejne powodowało uczucie dyskomfortu. W takich sytuacjach trenerzy zalecają by średnio co dwa, trzy miesiące dokonywać zmian w systemach treningowych, podejmować się coraz to nowych wyzwań oraz narzucać sobie cele. Dzięki temu stagnacja nie będzie grozić, co będzie miało bezpośredni wpływ na motywację i podejmowane działania. Jeżeli nie jest to wystarczający czynnik do ćwiczeń zawsze można pomyśleć, iż wysportowane oraz zgrabne osoby cieszą się większym zainteresowaniem u płci przeciwnej, są lepiej opłacanymi pracownikami i potrafią efektywniej korzystać z życia.




Rehabilitacja - Motywacja

Trochę z rana mnie poniosło. Po małej demobilizacji i siebie i Was za moim oknem pojawiło się piękne słońce! Co skutkowało tym, że o godz. 7:20 kiedy wszyscy jeszcze spali ja robiłam pajacyki i kręciłam hula-hop'em. Od razu poczułam się lepiej. Doszło do mnie że lato naprawdę zbliża się WIELKIMI krokami ;)

Trochę mobilizacji dla Was:













Nigella Lawson

Dieta dietą, ćwiczenia ćwiczeniami, wyrzeczenia wyrzeczeniami, ale jest kobieta dzięki której moje myślenie na temat tego wszystkiego zmienia się o 180 stopni! A mianowicie Nigella Lawson.

Uwielbiam ją, uwielbiam to jak gotuje, to jaka jest apetyczna, jak rozkosznie opowiada o tym co właśnie wkłada do garnka. To ona jest żywym dowodem na to że można wyglądać przepięknie w rozmiarze "size +". Kocham ją za jej kobiecość a przede wszystkim za normalność. To ona sama pokazuje jak w nocy schodzi do kuchni i wyjada największe pyszności.
Wiem, wiem... to telewizja, i dba o nią tysiące specjalistów i to wszystko na potrzeby programu. No ale myślę że jeśli widziałyście chodź jeden program z Nigellą to dobrze wiecie o czym mówię. Kiedy się na nią patrzy i patrzy się na jej potrawy, nie da się myśleć racjonalnie na temat diety. Po prostu się nie da.
Sama jestem szczęśliwą posiadaczką jej 2 książek: "Jak być domową boginią" i druga moja ulubiona "Nigella świątecznie".

Ahh dziewczyny, i jak tu po takim wstępie dnia dzisiejszego znaleźć siłę na dietę i ćwiczenia. :):) Chęci są, więc będziemy działać, a na Nigellę i tak miło popatrzeć! :)







MOBILIZACJA - czyli trochę psychologii

Cały czas kiedy oglądam inne blogi widzę zdjęcia pięknych, szczupłych dziewczyn, wypisane zasady: jak ćwiczyć? jak się odżywiać?
Ale co tak naprawdę nas motywuję do działania? Przecież nie zmieniamy swojego życia tylko dlatego, że widzimy że ktoś inny je zmienia.
To prawda, ostatnio zauważyłam, że wszyscy się odchudzają. Z kim bym nie rozmawiała, każdy jest na diecie, aż wstyd powiedzieć że ja nic nie robię. Każdy zaczyna ćwiczyć. Kiedy pytam a co robisz? Słyszę: "no nie jem już po 18", "zapisałam się na tańce, na siłownię" "zaczynam biegać", a nie którzy odpowiadają: "no już kupiłam sobie dresy, teraz to na pewno wezmę się za siebie". Po czym widzę jak wstawiają zdjęcia na fb kiedy wcinają pyszne ciacho! ;)
Spoko, OK. Ale to udowadnia tylko że każdy z nas szuka jakiejś mobilizacji. Każdy szuka jakiegoś impulsu żeby zacząć. Trochę gorzej jest z drugim etapem, kiedy trzeba kontynuować swoje postanowienie. Przecież wokół nas jest tyle pokus. Na każdym kroku. A to mama ugotowała pyszny obiad z kluseczkami i sosem, a to koleżanka chce pogadać przy kawce i ciasteczku, idziemy do kina i już z daleka czujemy zapach popcornu i nachos z sosem serowym! Pycha!
Gdzie znaleźć w sobie siłę żeby powiedzieć NIE!

Na różnych forach wyczytuję, że kobiety szukają wsparcia w kimś innym. Łatwiej jest odchudzać się razem, kiedy wiemy, że nie jesteśmy same z wyrzeczeniami.

Myślę że największym powerem jest kiedy widzimy rezultaty. Zrzuciłyśmy pierwszy kilogram i od razu chęć do działania jest większa. Zdjęcia szczupłych dziewczyn również pomagają. Patrzę na nie, a później w lustro i aż mi wstyd. Ja obkleiłam już całą lodówkę w takie fotki, to samo jest na pulpicie i na wygaszaczu komputera. Dzięki temu już nie jem podczas przeglądania fb ;)
Kolejną rzecz jaką zrobiłam jest wyeliminowanie z mojego życia windy. Mieszkam na trzecim piętrze, więc nie jest to jakiś daleki dystans. Ale kiedy tak 3 razy dziennie wbiegnę po tych schodach, to na skali miesiąca da to jakiś efekt. Trzeba sobie pomagać, małymi ale efektywnymi kroczkami.

Kolejnego kopa da mi z pewnością ładna pogoda. Jak tylko się rozjaśni, zacznę biegać, mam również ambicję rozpocząć jazdę na rolkach.

Od dnia dzisiejszego również zapisuję wszystko co jem i o której godzinie. Nie chodzi o to, żeby jeść co raz mniej, ale o to żeby raz na tydzień zobaczyć jaki najczęściej popełniam błąd i starać się go wyeliminować.

Pozdrawiam i pamiętajcie: SAMO NIGDY SIĘ NIC NIE STANIE.


wieczór SPA w domu? Czemu Nie?! czyli "trochę z innej beczki"

Zakupiłam ostatnio sobie kilka maseczek, różnych i przeróżnych. Dzisiaj mi się o tym przypomniało i postanowiłam zrobić sobie wieczór relaksu i odpoczynku. Uważam, że każda kobieta powinna przynajmniej raz w tygodniu coś takiego sobie zafundować. Nie tylko ze względów estetycznych, ale również ze względu na relaks, na wyparowanie z siebie złych emocji.
być może lepszym dniem na takie mini SPA byłaby niedziela, że nasze nastawienie na kolejny tydzień, zmieniło się z tego na "Nie" na te na "Tak".
Uwierzcie mi ja się czuje rewelacyjnie. Jestem odświeżona, wypoczęta i zrelaksowana.

Zaczęłam od pillingu całego ciała ale również specjalnego pillingu do stóp. 
Szczerze! Efekt widać od razu. Pilling w Rosmannie możecie kupić razem z kremem, który wmasowujecie po pillingu. Czekacie aż skóra całość wchłonie. 
Nie dość że efekt widać od razu, to zapach jaki ma pilling i krem jest niesamowity.


Użyłam również maseczki na twarz firmy Lirene. Te dwie truskawkowe zostawię na kiedy indziej. Jeśli chodzi o tą maskę Lirene to mam mieszane uczucia. Na opakowaniu jest napisane, że czekamy aż skóra wchłonie maskę. Nadmiar usuwamy wacikiem. Postąpiłam zgodnie z recepturą, a mimo wszystko miałam wrażenie, że moja skóra na twarzy jest tłusta. Miałam wrażenie jakbym się świeciła. 


Malowałam również paznokcie! Na szczęście rzuciłam już "poważną" robotę i mogę szaleć. No i szaleję. Efekt możecie zobaczyć poniżej. Jak i również lakiery jakich użyłam.



No i na koniec, mój nowy zakup. Podobno teraz są takie modne. Ja ją kupiłam bo była tania, a przede wszystkim jest mega pojemna.



Po takich udogodnieniach czuję bardzo zmobilizowana do działania. Jutro rano wstajemy i ćwiczymy! Uczymy się również ;)

z dnia na dzień coraz lepiej ! ;)

Dzisiaj jestem z siebie naprawdę dumna! Przebrnęłam w całości przez trening Ewy. Oczywiście były momenty gdzie już brakło mi sił, zwłaszcza w drugiej części "cardio", ale głos Ewy i słowa: "wytrzymaj jeszcze chwilę, dasz radę!" naprawdę pomagają.


Rano na pierwsze śniadanie zjadłam placka z dwóch białek, jednego żółtka, płatek BIO orkiszowych, 3 łyżeczek jogurtu jogobelli ze śliwką i zbożami.Do tego dodałam łyżeczkę błonnika firmy Xenna, który wspomaga pracę jelit. Wszystko to trzeba razem pomieszać i usmażyć na jednej łyżeczce oliwy z oliwek.



Można dodać jogurt naturalny, ale ja wolę taki zamiennik, żeby placek był trochę słodszy. 

Szczerze mówiąc wyszła mi dość spora porcja, dlatego podzieliłam placek na pół. I drugą część razem z jogurtem który został mi z przygotowania placka, zjem na drugie śniadanie.

oko w oko z wyzwaniem

Realizacja mojego postanowienia trwa już tydzień. Efektów za bardzo nie widzę, ale mam pełną świadomość że nie byłam do końca konsekwentna. Dlatego od dzisiaj koniec z tym!



Rano wstałam i przyjęłam inną taktykę. Zamiast się ważyć, zmierzyłam się. Poranny trening również mam już za sobą - trening z Ewą Chodakowską. Przyznam że jestem bardzo zmartwiona swoją kondycją i koordynacją ciała. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie ulegnie to zmianie. 


Zrobiłam również zdjęcia mojej figury i to również mam nadzieję ulegnie zmianie jak najszybciej! ;)




Wymiary:

Biodra: 95,5 cm
Talia: 68 cm
Biust: 85 cm
Wzrost: 175 cm

Waga: 62,7 kg

Mam nadzieję że do wakacji będę wyglądała duuużo lepiej!




Dziwne, ale prawdziwe..

Kolejny program na TVN Style który w dniu dzisiejszym skłonił mnie do głębszych refleksji. Ten zdecydowanie bardziej niż uprzedzenia Cherry Healey.
Mianowicie program dotyczy kobiet które zachodzą w ciąże po...... menopauzie!
Jesteście w szoku? Jest to możliwe!
Szczerze mówiąc nie wiem co o tym myśleć. W programie pojawiały się m.in. kobiety przed 60-tką które decydują się na ciąże (metodą in-vitro), była nawet kobieta która w wieku 70 lat urodziła dziecko!
Dla mnie jest to trochę przerażające. Mam przed oczami od razu przyszłość tego dziecka. Kto nimi się zaopiekuje kiedy ich rodzice nie będą już w stanie tego robić. Zastanawiam się co kieruje starszych ludzi (którzy często sami potrzebują opieki nad sobą) do takiej decyzji. Czy jest to czysty egoizm? Jakie powinny być tego granice i czy ktoś w ogóle ma prawo je postawić?
Generalnie uważam że każdy ma prawo spełniać swoje pragnienia i marzenia, do końca życia. Czerpać z niego tyle ile się da. Jednak w takim wypadku chodzi o życiu innej istoty ludzkiej. Co się stanie z tymi dziećmi kiedy ich rodzice odejdą?
Co Wy o tym myślicie?




Zdjęcia ze strony www.tvnstyle.pl