Cały czas kiedy oglądam inne blogi widzę zdjęcia pięknych, szczupłych dziewczyn, wypisane zasady: jak ćwiczyć? jak się odżywiać?
Ale co tak naprawdę nas motywuję do działania? Przecież nie zmieniamy swojego życia tylko dlatego, że widzimy że ktoś inny je zmienia.
To prawda, ostatnio zauważyłam, że wszyscy się odchudzają. Z kim bym nie rozmawiała, każdy jest na diecie, aż wstyd powiedzieć że ja nic nie robię. Każdy zaczyna ćwiczyć. Kiedy pytam a co robisz? Słyszę: "no nie jem już po 18", "zapisałam się na tańce, na siłownię" "zaczynam biegać", a nie którzy odpowiadają: "no już kupiłam sobie dresy, teraz to na pewno wezmę się za siebie". Po czym widzę jak wstawiają zdjęcia na fb kiedy wcinają pyszne ciacho! ;)
Spoko, OK. Ale to udowadnia tylko że każdy z nas szuka jakiejś mobilizacji. Każdy szuka jakiegoś impulsu żeby zacząć. Trochę gorzej jest z drugim etapem, kiedy trzeba kontynuować swoje postanowienie. Przecież wokół nas jest tyle pokus. Na każdym kroku. A to mama ugotowała pyszny obiad z kluseczkami i sosem, a to koleżanka chce pogadać przy kawce i ciasteczku, idziemy do kina i już z daleka czujemy zapach popcornu i nachos z sosem serowym! Pycha!
Gdzie znaleźć w sobie siłę żeby powiedzieć NIE!
Na różnych forach wyczytuję, że kobiety szukają wsparcia w kimś innym. Łatwiej jest odchudzać się razem, kiedy wiemy, że nie jesteśmy same z wyrzeczeniami.
Myślę że największym powerem jest kiedy widzimy rezultaty. Zrzuciłyśmy pierwszy kilogram i od razu chęć do działania jest większa. Zdjęcia szczupłych dziewczyn również pomagają. Patrzę na nie, a później w lustro i aż mi wstyd. Ja obkleiłam już całą lodówkę w takie fotki, to samo jest na pulpicie i na wygaszaczu komputera. Dzięki temu już nie jem podczas przeglądania fb ;)
Kolejną rzecz jaką zrobiłam jest wyeliminowanie z mojego życia windy. Mieszkam na trzecim piętrze, więc nie jest to jakiś daleki dystans. Ale kiedy tak 3 razy dziennie wbiegnę po tych schodach, to na skali miesiąca da to jakiś efekt. Trzeba sobie pomagać, małymi ale efektywnymi kroczkami.
Kolejnego kopa da mi z pewnością ładna pogoda. Jak tylko się rozjaśni, zacznę biegać, mam również ambicję rozpocząć jazdę na rolkach.
Od dnia dzisiejszego również zapisuję wszystko co jem i o której godzinie. Nie chodzi o to, żeby jeść co raz mniej, ale o to żeby raz na tydzień zobaczyć jaki najczęściej popełniam błąd i starać się go wyeliminować.
Pozdrawiam i pamiętajcie: SAMO NIGDY SIĘ NIC NIE STANIE.
zgadzam się z tb w 100% ! :)
OdpowiedzUsuń