2in1 CZYLI MIŁOŚĆ I PASJA W JEDNYM.


Na blogu już nie raz pisałam, że razem jest łatwiej coś osiągnąć. Jeśli dwie osoby mają tą samą pasję, podobne zainteresowania i wspólny cel, jest dużo łatwiej go osiągnąć.

[ Świetnym tego przykładem jest WARSZAWSKI KOKS! Zapraszam wszystkich panów i panie interesujących się kulturystyką na ich kanał na YOU TUBE: http://www.youtube.com/user/WarszawskiKoks ]

Ostatnio zauważyłam, że na wielu stronach na facebooku pojawia się sporo zdjęć ćwiczących kobiet i mężczyzn, czyli prawdopodobnie właśnie PAR! Nie powiem, że są dla mnie bardzo interesujące i motywujące. Sama interesuje się tą tematyką , podobnie jak i mój chłopak. Oboje mamy podobny cel (wyrzeźbić sylwetkę i ją ujędrnić), ale tak jak to zazwyczaj bywa tak jak i mi tak i jemu ciężko jest rozpocząć. Może gdybyśmy razem podjęli taką decyzję i wspierali się w tym poszło by nam dużo szybciej i łatwiej.!



Zauważcie jakie to musi być zdrowe dla związku! Wysilić się podczas wspólnego treningu, wyładować całą energię (tą złą oczywiście), zdobyć wiele dobrych emocji, a przy okazji jakie jest to zbliżające.

Widzę w tym same plusy i każdemu, kto ma możliwość ćwiczyć z kimś niech to zrobi! Namówcie swoją drugą połówkę, swoją przyjaciółkę, przyjaciela, na aktywność fizyczną i nawzajem od siebie zarażajcie się swoją nową pasją.

A teraz kilka motywacji ode mnie dla WAS.










Pozdrawiam!


MOJA WŁASNA PRZEMIANA 2




Ten post miał pojawić się w czwartek 21 listopada. Bardzo przepraszam za opóźnienie, ale już nadrabiam zaległości! ;)


Jeśli miałabym podsumować poprzednie 2 tygodnie ( i 4 dni) to było pół na pół. Starałam się ćwiczyć, wychodziło średnio. Starałam się jeść zdrowo i ograniczać się i również wyszło średnio.
Muszę przyznać, że brak we mnie takiej motywacji, żeby działać w 100%. Oczywiście jest lepiej i jestem na dobrej drodze, ale nie dałam z siebie tyle ile bym chciała. :((((((((((((((((




Efekty i zdjęcie możecie zobaczyć TUTAJ.

Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i lepiej. Nie poddaje się i z głową uniesioną do góry idę dalej! Tego życzę również WAM!

Bardzo cieszy mnie to, że wysyłacie mi zdjęcia swoich przemian!! Wszystkie są dla mnie bardzo motywujące, zarówno te wysyłane od kobiet i od mężczyzn! Czekam na kolejne zdjęcia!

psychologiczneciacho@gmail.com

RECENZJA: Nivea balsam pod prysznic

Już na wielu blogach pojawił się opis tych nowych kosmetyków. Nivea balsam pod prysznic to rewolucja w świecie pielęgnacji.


Chodź na polskim rynku jest już od dość dawna, to ja skusiłam się na niego dopiero niedawno. Przyczyną tego z pewnością była promocja w LIDLU na te balsamy - 13,99 zł.

Nie zawiodłam się. Balsamy do ciała były do tej pory moją zmorą. Nie lubię bardzo wyjść spod prysznica, wycierać się, nabalsamować i czekać aż całość wchłonie. Jestem osobą, która raczej zawsze gdzieś się śpieszy i nigdy nie mam na to czasu, a po wieczornym szybkim prysznicu, zwyczajnie nie mam już na to siły. Mam suchą skórę, a na łokciach z powodu wysuszenia robią mi się nawet małe strópki (od czasu do czasu). W związku z tym muszę się kremować codziennie, najlepiej jakimś tłustym balsamem.

Nivea balsam do ciała pod prysznic to dla mnie idealne rozwiązanie!


Tak jak się pewnie domyślanie wybrałam balsam do skóry suchej. Wystarczy umyć ciało, spłukać nałożyć balsam, spłukać, następnie wysuszyć ciało i jestem gotowa! Delikatną skórę czuję przez cały dzień. Zapach - jak to w kosmetykach NIVEI - jest delikatny i nie drażniący, ale przyjemny. Jestem bardzo zadowolona z tego balsamu i myślę, że pozostanie ze mną na długo.

FITNESSkarty

Wielu z nas ćwiczy w domu i mimo tego, że jestem absolutną tego zwolenniczką, to wiem, że czasami lepiej pójść na siłownię, czy na zajęcia fitness, bo zwyczajnie w świecie dadzą nam więcej możliwości.

Niestety karnety na siłownię są dość drogie. Na te lepsze siłownie, należy oprócz karnetu wykupić również kartę członkowską i tu już robi się koszt ok 300 zł na start tylko za jeden miesiąc. Kolejne miesiące karnet od 100 do 150 zł. I musimy pamiętać o tym, że jesteśmy ograniczeni tylko do jednego miejsca, tylko do jednej siłowni.

Ja należę do osób, które bardzo nie lubią ograniczeń. Często się przemieszczam, lubię zmieniać otoczenie i gdybym już miała chodzić na siłownię, to chciałabym pewni chodzić również i na basen i na fitness, z chęcią przetestowałabym  zajęcia ZUMBY i JOGI.

Taką możliwość dają nam systemy FITNESSkart.


Są to systemy, dzięki którym możliwe jest chodzenie do różnego rodzaju placówek sportowych. Dzięki posiadaniu karty zazwyczaj już nie płacimy za wejście. Możliwości jest wiele, możemy chodzić na basen, na tańce, na JOGĘ, na siłownie, ale również do sauny, na squash, a nawet na ściankę wspinaczkową. Bardzo mi się to podoba! Podoba mi się to, że w każdym momencie możemy wybrać na jaką aktywność fizyczną mamy ochotę i bez większego wkładu finansowego po prostu korzystamy.

Jest jednak jeden problem z takimi FITNESSkartami. Są one dostępne zazwyczaj dla pracowników, różnych korporacji czy większych zakładów pracowniczych (zazwyczaj prywatnych). Wtedy te karty nie są aż tak bardzo drogie. Ja miałam przyjemność posiadać taką kartę, kiedy jeszcze pracowałam w korporacji. Nic za nią nie płaciłam była ważna aż 3 miesiące! Po upłynnionym czasie mogłam oczywiście przedłużyć sobie jej aktywność, albo zamienić na bilety do kina. Była to oczywiście karta MULTISPORT czyli z Benefit Systems.

W niektórych miejscach pracy jest możliwość kupienia karty dla osoby towarzyszącej. Już słyszałam o różnych kwotach. U mojego chłopaka - 150 zł na miesiąc, u cioci - 250zł, u mamy - 580 zł na 3 miesiące karta multisportu RODZINNA. Czyli moja mama bieżę kartę za 580zł, podłącza pod nią mnie i mojego tatę - koszt na jedną osobę to ok 194 zł na 3 MIESIĄCE!!! i z tej opcji właśnie skorzystam. Niestety będzie to możliwe dopiero w nowym roku, ale cóż NOWY ROK NOWE MOŻLIWOŚĆI I NOWE WYZWANIA.

Każdemu kto ma możliwość wziąć taką kartę w pracy polecam, a jeśli nie ma to niech popyta znajomych. Czasami warunki są naprawdę bardzo korzystne.

WOMEN'S HEALTH listopad





Ostatnio pierwszy raz w życiu zakupiłam magazyn WOMEN's HEALTH.
Jak się pewnie domyślacie jest to numer listopadowy, z okładką z Patricia Kazadi.

okładka: Jeśli chodzi o wybór "gwiazdy" na okładkę to wydaję mi się, że jest ok. Patricia raczej nie przejmuję się zbytnio swoją wagą, waży 63 kg, przy 169 cm wzrostu. Tu akurat nie wiem co o tym sądzić, ponieważ ja mam 175 cm wzrostu i ważę tyle samo, a jak dobrze wiecie ja bardzo chcę się zmienić i zrzucić kilka kilogramów. Patricia rzeczywiście ostatnio przeszła niezłą metamorfozę i różnica w jej wyglądzie jest ewidentna.



środek: Wiele ciekawych artykułów dotyczących urody, zdrowia i aktywności fizycznej. Coś co mi się bardzo spodobało to DNA Twoich włosów. Każdy po dokładnym przeanalizowaniu dojdzie do tego jakie są jego włosy, a następnie dowie się jak o nie dbać, jakich kosmetyków używać. Mi wyszło że mam średnie zdrowe, ale nie chcę mi się w to za bardzo wierzyć, raczej średnie suche.
To co jeszcze mi się podoba to trochę psychologii między całym tym sportem i zdrowym odżywianiem. Dla mnie jest to połączenie idealne. Znajdziemy oczywiście przepisy na zdrowe posiłki. Również podany jeden posiłek w dwóch wydaniach, dla tych odchudzających i dla tych ćwiczących (czyli nieco bardziej kaloryczne).

dodatek: Jeśli odwrócimy listopadowe wydanie WH i przekręcimy "do góry nogami" to znajdziemy Women's Health Styl. Czyli kilka stron mody a co za tym idzie reklam niesamowicie drogich ubrań, niestety mało związanych ze sportem :(.

Metamorfoza - NIE WIERZĘ W TO!

Jak często przeglądam różne motywujące zdjęcia z metamorfozą, to zawsze, ZAWSZE trafię na komentarz: "o boże! przecież widać, że to dwie inne osoby!", albo "haha, ALE ŚCIEMA! przecież ma tatuaż po drugiej stronie"! (szkoda, że te osoby nie zauważają, że jedno zdjęcie było robione przez kogoś, a kolejne było robione w lustrze).


To zdjęcie było kluczem do wielu kolejnych zdjęć z metamorfozami, które nie spotkały się raczej z aprobatą.



Zastanawiam się dlaczego tak łatwo jest nam krytykować?

Po pierwsze dlaczego tak bardzo skupiamy się nad tym, czy to ta sama osoba?

Po drugie dlaczego większość swojej energii poświęcamy na pisanie takich komentarzy, a nie np. na ćwiczenia?

Po trzecie czy napisanie takiego komentarza naprawdę spowoduję, że poczujesz się lepiej? Będziesz bardziej usatysfakcjonowany?

Po czwarte zanim napiszesz taki komentarz, zastanów się nad tym jak odbiorca (autor zdjęć) się poczuję. Pomyśl o tym: "co jeśli to prawda, co jeśli ta dziewczyna naprawdę przeszła ciężką drogę, naprawdę walczyła z wieloma przeciwnościami losu i naprawdę zmieniła swoją sylwetkę na lepszą?" Czy jeśli Ty przeszedłbyś taką ciężką walkę o lepszego siebie, chciałbyś usłyszeć, że to "gówno prawda".

Mam tylko nadzieję, że osoby które spotykają się z krytyką dotyczącą ich przemiany, dzięki ćwiczeniom i przebytej drodze są już na tyle silne, że takie komentarze kompletnie ich nie ruszają.



Sama prowadzę bloga, na którym już w czwartek pojawią się moje kolejne zdjęcia. Co będzie jak już się zmienię a akurat nie będzie miał kto mi zrobić zdjęcia i zrobię je sobie sama w lustrze? Automatycznie mój tatuaż pojawi się po drugiej stronie, część stwierdzi że jak na taką przemianę, to był to zbyt krótki okres czasu? Będzie mi przykro, że cała praca, blogowanie i wrzucanie fotek, które mają zmobilizować, nadają się tylko do tego aby poddać je krytyce.

Pomyślcie o tym zanim skomentujecie kolejne metamorfozy! Niech będą one paliwem do Waszej zmiany, a nie tylko zdjęciem, pod którym po raz kolejny możemy napisać coś przykrego.

Zapowiedź recenzji - BIO MAQUI ULTIMAX



Po kilku recenzjach, które pojawiają się na blogu co niedzielę, zostałam poproszona o przetestowanie i zrecenzjonowanie produktów od firmy sesnsilive. Byłam zaskoczona kiedy dostałam taką propozycję, dlatego że nigdy nie brałam żadnych suplementów diety. Szczególnie takich, które powinny towarzyszyć nam przy zdrowym i aktywnym trybie życia. Jedyne suplementy jakie w życiu brałam to Bellissa <- zobacz post. Do dnia dzisiejszego nie wiedziałam jaki produkt ze strony www.sensivile.pl zostanie do mnie wysłany. Otrzymałam właśnie ten.







RECENZJA:Advance Techniques Daily Shine: dry ends serum



Dziś recenzja produktu AVON, o którym wiele dobrego słyszałam już dawno, a przetestowałam go dopiero teraz. Advance Techniques Daily Shine: Dry Ends Serum czyli serum na zniszczone końcówki. Kosmetyk, którego w mojej kolekcji kosmetyków, nie może zabraknąć. Moje włosy mają to do siebie, że się puszą. Nie kręcą, ani nie są idealnie proste. Po prostu się puszą, a do tego wszystkiego szybko się przetłuszczają. Myję je codziennie, a żeby się nie puszyły dodatkowo codziennie je prostuje. Nie wpływa to dobrze na ich kondycję. Najbardziej ze wszystkiego cierpią końcówki.


Testowałam już kilka takich serum. Jednak te rzeczywiście jest inne. Różnice w kondycji włosów widać już po pierwszym zastosowaniu.

Zapach również jest przyjemny i długo utrzymuje się na włosach.

Możecie zobaczyć jaki efekt jest na moich włosach przed i po użyciu serum



Cena to koszt ok 11, 12 zł. Zależy też od katalogu. Zdarzało się że kosztowało nawet 9 zł. Niezależnie od tego z pewnością mogę stwierdzić że nie są to pieniądze wyrzucone w błoto.

Jeśli lubicie używać kosmetyków do włosów jednej firmy. Czyli szampon, odżywka, serum i np. jeszcze jakaś maska do włosów z jednej serii, to jest to możliwe. AVON proponuję jeszcze ofertę szamponów, masek z serii Advance Techniques Daily Shine. Często 3 produkty są sprzedawane w zestawie w pomocyjnej cenie.


Pozdrawiam,

Sophie Guidolin - moja nowa inspiracja - FIT POSTAĆ

Ostatnio przeglądając internet trafiam na coraz to nowe FITpostacie. Są to głównie kobiety - bo ich sylwetki interesują mnie najbardziej. Przedwczoraj trafiłam na niesamowitą Sophie Guidolin.
Fit modelka, trenerka personalna, blogerka i matka. Wrzuca sporo swoich zdjęć, motywuje do aktywności fizycznej i zdrowego trybu żucia. Na jej blogu ( kliknij na obrazek) możemy znaleźć sporo przepisów, jej zdjęć, i również zdjęć osób które za jej sprawą zmieniły swoją sylwetkę.

http://sophieguidolin.com.au/

Dlaczego tak bardzo mnie zainspirowała? Za sprawą zdjęć ze swoją własną przemianą.



Sophie bierze udział w konkursach na FIT sylwetkę, w których zdobywa wiele nagród.



To co najbardziej przykuwa moją uwagę w jej figurze to brzuch i szczupłe nogi.












Sophie domowo i ćwiczeniowo















Możecie śledzić ją na instagramie pod nazwą: a_fitness_models_diary_

http://instagram.com/a_fitness_models_diary_



Pozdrawiam!!!