Dziś przygotowałam dla Was motywację, jednak trochę inną niż zawsze.
Nogi to coś co w lato pokazujemy najczęściej.
A więc kilka zdjęć pięknych nóg.
Życzę Wszystkim miłego niedzielnego treningu :)
Plan na cały kwiecień ! + Miłe zaskoczenie, na które czekałam już długo!
Plan na cały kwiecień czy to możliwe w moim przypadku? Jednak.
Od razu rozdarłam tą paczkę i zaczęłam przeglądać książkę. Zaczynam od poniedziałku.
Od razu jak tylko ją otworzyłam powstał w mojej głowie pomysł na nowego Posta. Pomyślałam że koniecznie muszę uporządkować plany jakie mam na następne dni.
Jeszcze dzisiaj pisałam Wam o tym, że zaczynam zażywać kapsułki na poprawę kondycji paznokci i włosów.
Belissa (produkt zakupiony, pierwsza kapsułka połknięta! ;) )
Kolejną rzecz jaką ostatnią robię to przysiady a dokładnie - "30 day squats challenge". Pewnie nie jedna z Was o tym słyszała i nie jedna też się za to wzięła. Ja dziś mam za sobą już 10 dzień czyli 105 przysiadów. Pisałam o tym na facebook.
W ten oto piękny dzień postanowiłam wszystko to uporządkować i zebrać w jedną całość. ;)
Etykiety:
Co u mnie
Włosy, skóra i paznokcie - pielęgnacja #1
O pielęgnację włosów, skóry i paznokci należy dbać tak samo jak o figurę, zdrowe odżywianie i oczywiście spokój psychiczny.
Ale jak się odpowiednio do tego zabrać? Jakich używać kosmetyków i czy stosować suplementy diety, jeśli tak to jakie?
Ja osobiście mam największe problemy z łamliwymi i rozdwajającymi się paznokciami. Również przez to, że codziennie używam prostownicy do włosów, moje włosy dość szybko się niszczą, a końcówki rozdwajają. Przyznam że jest to szczególnie uciążliwe, bo nie mogę ich zapuścić, często muszę je podcinać.
Jeśli chodzi o cerę to nigdy nie miałam z nią problemów. Raz na jakiś czas (zwłaszcza przed okresem) wyskoczy mi jakaś mała krostka, ale nigdy jej nie ruszam, nie wyciskam.
Jestem szczęściarą, u której okres dojrzewania przeszłam bez dodatkowych atrakacjii, tj. trądzik itp.
No to zaczynamy :)
PIELĘGNACJA OGÓLNA:
Suplementy diety. Czyli kapsułki które mają poprawić kondycję naszej skóry, paznokci i włosów.
Pamiętam, że kiedyś używałam tabletek skrzypovita. Mówię szczerze, byłam młodsza i nie pilnowałam tego. Nie brałam tabletek codziennie i systematycznie przez cały okres kuracji. Nie pamiętam również czy przyniosło to jakieś efekty. Było to dawno.
Natomiast skrzypovita cieszy się dość sporą popularnością. Opinie na jej temat są różne. Jednym pomaga bardzo szybko, innym nie pomaga w ogóle.
Na stronie głównej preparatu (skrzypovita.com.pl) znajduję się dokładny opis 4 produktów firmy: -dla osób aktywnych, kapsułki które mają poprawić kondycję włosów, skóry i paznokci
-dla kobiet po 40, dzięki tabletkom podobno można utrzymać zdrowy i młody wygląd
-tabletki dzięki którym będziemy wyglądać zdrowo
-formuła przeciw wypadaniu włosów, zwiększymy gęstość włosów i poprawimy ich kondycję
Cena to około 20zł. Od 17 do ok 25 zł, za 40 kapsułek.
Kolejny suplement diety, który najczęściej przewija się na forach i najczęściej jest na nich chwalony do Belissa - produkt nr 1 w Polsce. To jest właśnie produkt, który mam zamiar przetestować na samej sobie. Niektóre dziewczyny pierwsze efekty widziały już po pierwszym tygodniu stosowania. Tutaj również jest wiele tabletek, każda na coś innego. Belissa cera, Sun, Hydro, Detox, i wiele innych.
Mnie interesuje ta najzwyklejsza do poprawy kondycji włosów, skóry i paznokci.
Belissa jest tańszym produktem od skrzypovity. Koszt to ok 14 zł za 50 tabletek. Efekty podobno są zdumiewające.
Ja zacznę stosować ją od dzisiaj. O efektach będę informować Was na bieżąco.
Chciałybyście zobaczyć efekty przed i po?? W takim razie wrzucam zdjęcie moich włosów i paznokci.
Kolejne zdjęcia do porównania za 50 dni. :):)
Ale jak się odpowiednio do tego zabrać? Jakich używać kosmetyków i czy stosować suplementy diety, jeśli tak to jakie?
Ja osobiście mam największe problemy z łamliwymi i rozdwajającymi się paznokciami. Również przez to, że codziennie używam prostownicy do włosów, moje włosy dość szybko się niszczą, a końcówki rozdwajają. Przyznam że jest to szczególnie uciążliwe, bo nie mogę ich zapuścić, często muszę je podcinać.
Jeśli chodzi o cerę to nigdy nie miałam z nią problemów. Raz na jakiś czas (zwłaszcza przed okresem) wyskoczy mi jakaś mała krostka, ale nigdy jej nie ruszam, nie wyciskam.
Jestem szczęściarą, u której okres dojrzewania przeszłam bez dodatkowych atrakacjii, tj. trądzik itp.
No to zaczynamy :)
PIELĘGNACJA OGÓLNA:
Suplementy diety. Czyli kapsułki które mają poprawić kondycję naszej skóry, paznokci i włosów.
Pamiętam, że kiedyś używałam tabletek skrzypovita. Mówię szczerze, byłam młodsza i nie pilnowałam tego. Nie brałam tabletek codziennie i systematycznie przez cały okres kuracji. Nie pamiętam również czy przyniosło to jakieś efekty. Było to dawno.
Natomiast skrzypovita cieszy się dość sporą popularnością. Opinie na jej temat są różne. Jednym pomaga bardzo szybko, innym nie pomaga w ogóle.
Na stronie głównej preparatu (skrzypovita.com.pl) znajduję się dokładny opis 4 produktów firmy: -dla osób aktywnych, kapsułki które mają poprawić kondycję włosów, skóry i paznokci
-dla kobiet po 40, dzięki tabletkom podobno można utrzymać zdrowy i młody wygląd
-tabletki dzięki którym będziemy wyglądać zdrowo
-formuła przeciw wypadaniu włosów, zwiększymy gęstość włosów i poprawimy ich kondycję
Cena to około 20zł. Od 17 do ok 25 zł, za 40 kapsułek.
Kolejny suplement diety, który najczęściej przewija się na forach i najczęściej jest na nich chwalony do Belissa - produkt nr 1 w Polsce. To jest właśnie produkt, który mam zamiar przetestować na samej sobie. Niektóre dziewczyny pierwsze efekty widziały już po pierwszym tygodniu stosowania. Tutaj również jest wiele tabletek, każda na coś innego. Belissa cera, Sun, Hydro, Detox, i wiele innych.
Mnie interesuje ta najzwyklejsza do poprawy kondycji włosów, skóry i paznokci.
Belissa jest tańszym produktem od skrzypovity. Koszt to ok 14 zł za 50 tabletek. Efekty podobno są zdumiewające.
Ja zacznę stosować ją od dzisiaj. O efektach będę informować Was na bieżąco.
Chciałybyście zobaczyć efekty przed i po?? W takim razie wrzucam zdjęcie moich włosów i paznokci.
Kolejne zdjęcia do porównania za 50 dni. :):)
Etykiety:
Uroda
Dieta Kopenhaska i Tysiąca Kalorii
Dzisiaj na prześwietlenie wybrałam dietę kopenhaską, oraz tysiąca kalorii? Która z nich to mniejsze zło, którego wcale nie musimy wybierać.
DIETA KOPENHASKA:
Na czym polega? :
Dieta ma na celu pozbycie się nadmiaru tłuszczu, jednak nie została jeszcze do końca dopracowana, a co oznacza, że należy być bardzo ostrożnym. Dieta jest krótka, trwa jedynie 13 dni, natomiast jest bardzo restrykcyjna. Podobno efekty są piorunujące. Niektórzy chudną nawet 15 kg, natomiast średni spadek wagi to od 4 do 8 kg.
DIETA KOPENHASKA:
Na czym polega? :
Dieta ma na celu pozbycie się nadmiaru tłuszczu, jednak nie została jeszcze do końca dopracowana, a co oznacza, że należy być bardzo ostrożnym. Dieta jest krótka, trwa jedynie 13 dni, natomiast jest bardzo restrykcyjna. Podobno efekty są piorunujące. Niektórzy chudną nawet 15 kg, natomiast średni spadek wagi to od 4 do 8 kg.
- Czas trwania: 13 dni - ani dnia dłużej, ani dnia krócej.
- Częstotliwość stosowania: maksimum raz na 2 lata.
- Jemy tylko i wyłącznie to, co w jadłospisie - żadnych odstępstw.
- Pijemy: minimum 2 litry wody dziennie.
- Guma do żucia - zabroniona.
- Podczas diety kopenhaskiej możemy przyjmować preparaty witaminowe.
- Można zmieniać kolejność obiadu i kolacji w ramach tego samego dnia.
- Nie można zmieniać kolejności dni! Nie można zamieniać np. dnia 5 diety z dniem 2 itd.
- Kawa czarna - rozpuszczalna lub z ekspresu
- Chuda ryba - dorsz lub pstrąg
- Po zakończeniu diety stopniowo zwiększamy ilość kalorii. Jeśli zaczniemy od razu się objadać efekt jojo gwarantowany!
Powiem Wam, że jeśli ktoś lubi szpinak i jest w stanie trzymać się ściśle tego co mu się narzuca, to ta dieta nie jest zła. Nie wydaje mi się, żeby tego jedzenia było jakoś bardzo mało, ale jedna osoba jaką znam była na tej diecie, wytrzymała 3 dni i o mało co nie zemdlała na ulicy.
Negatywnymi skutkami mogą być również: wypadanie włosów, łamliwość paznokci, problemy z cerą. Diametralnie zmienia się nasze poczucie humoru. Nawet na stronie: www.kopenhaska.eu radzą: zanim zaczniesz dietę, powiadom znajomych i rodzinę, że możesz być nieco drażliwy w czasie jej trwania. ŚWIETNIE!
Dzięki temu mam pewność, że to nie dla mnie! Wam też jej nie polecam, natomiast jeśli chcecie poczytać więcej na ten temat : kopenhaska.eu
(Podobno) efekty:
DIETA TYSIĄCA KALORII:
Na czym polega? :
Dieta 1000 kalorii to dieta, która dziennie dostarcza organizmowi około tysiąca kalorii. Jeśli jest rzetelnie stosowana, tygodniowo można pozbyć się od 0.5 do 1 kg (można stracić nawet 2-4 kg, ale po 2-3 miesiącach spadek wagi zatrzymuje się - przemiana materii spowalnia). W czasie trwania diety 1000 kalorii można spożywać wszystkie niezbędne dla organizmu składniki (białka, tłuszcze, węglowodany), ale w ograniczonych ilościach.
Jadłospis jej wymaga zaplanowania 5 posiłków dziennie: śniadanie (250 kcal), drugie śniadanie (100 kcal), obiad (350 kcal), podwieczorek (100 kcal) i kolację (200 kcal) (małe przegryzki w ciągu dnia, jak jogurt czy owoc należy traktować jako posiłek)
Podobno przez miesiąc z tej diety mogą korzystać wszyscy - oprócz kobiet karmiących i ciężarnych, a także dzieci (potem należy to skonsultować z lekarzem)
Żywieniowcy uważają, że dieta 1000 kalorii jest jedną z bezpieczniejszych i zdrowszych diet, bo nie pozbawia organizmu potrzebnych składników i dostarcza je w pożądanej ilości.
Podobno przez miesiąc z tej diety mogą korzystać wszyscy - oprócz kobiet karmiących i ciężarnych, a także dzieci (potem należy to skonsultować z lekarzem)
Żywieniowcy uważają, że dieta 1000 kalorii jest jedną z bezpieczniejszych i zdrowszych diet, bo nie pozbawia organizmu potrzebnych składników i dostarcza je w pożądanej ilości.
(Podobno) efekty:
Etykiety:
Uroda
10 dni cudu i DUKAN, a co z efektem JOJO?
Dziewczyny, przede mną ciągła walka z tym co chcę osiągnąć. Jak widzicie, przez ostatni miesiąc zbyt wiele się nie zmieniło (ZOBACZ TU), mimo, że nie jem słodyczy, jem zdrowiej, lepiej, przede wszystkim dużo mniej. Sporo ćwiczę i nic. Kompletnie NIC! Waga stoi, miarka się nie skraca.
Co robić, kiedy na celu stoi te 5 kg? Niby tylko, ale jak się okazuję to jest AŻ 5 kg. Na świętach dowiedziałam się, że moja siostra jest na diecie 10cio dniowej. Jest już na mecie, bo dzisiaj przypada ostatni dzień i już ma z głowy właśnie 5 kg. Jej koleżanka, która jej tą dietę poleciła, zrzuciła na niej aż 7kg! Co o niej myśleć? Co jak nadejdzie dzień 11 a my już nie wiemy co mamy jeść? Myślicie że te 5kg nie wróci z powrotem?!
DIETA DZIESIĘCIODNIOWA:
Na czym polega? :
Tak naprawdę w internecie są różne wersje tej diety. Kilka dni z 10 skupiamy się tylko na nabiale, kolejne dni na jajkach, później na mięsie i na warzywach.
Moja siostra przyjęła taką taktykę:
1,2 dzień: jogurty dowolna ilość
3,4 dzień: serki wiejskie dowolna ilość
5,6 dzień: jajka w dowolnej postaci dowolna ilość
7,8 dzień: mięso w dowolnej postaci dowolna ilość
9, 10 dzień: warzywa dowolna ilość
Do tego pijemy bardzo dużo wody, bo nie chodzi o to, żeby pozbyć się wody z organizmu, a żeby go oczyścić.
Powiem Wam szczerze, że zastanawiam się nad tym, żeby do tego nie podejść, ale bardzo boję się efektu jojo. Czekam więc na relacje od siostry i poczekam z decyzją do końca tygodnia ;)
DIETA DUKANA (PROTEINOWA):
Na czym polega? :
Na temat tej diety słyszałam wiele historii, dostępnych z nią jej wiele książek, gdzie dokładnie są opisane zasady, jadłospis, itd.
Generalnie dieta polega na spożywaniu bardzo dużej ilości białka a tym samym protein które w dużej ilości powodują to, że chudniemy. Jednak żeby zauważyć jakiekolwiek efekty trzeba przejść przez 4 fazy.
Pierwsza faza - tzw. uderzeniowa trwa od 5 do 10 dni tu jemy tylko białko
Druga faza - tzw. faza równowagi lub naprzemienna. Możemy dodać do potraw z pierwszej fazy warzywa. Ta faza może być najdłuższa. Stosujemy naprzemiennie 5 dni same białko, kolejne 5 dni białko z warzywami.
Trzecia faza - utrwalenia. Jest ukierunkowana na utrzymanie dotychczasowych efektów. Długość tej fazy zależy od tego ile straciliśmy kilogramów. Jeśli 1 kilogram to ta część powinna trwać 10 dni. Tu możemy jeść o wiele więcej produktów niż do tej pory.
Czwarta faza - stabilizacyjna. Tu można jeść już praktycznie wszystko, należy jednak unikać cukru, słodyczy. Śniadania powinny być bogate w nabiał. Raz w tygodniu jednak trzeba jeść tylko tak jak w fazie uderzeniowej, czyli same białko.
Dieta dukana jest zdecydowanie dłuższa i wymaga większej wytrwałości. Z tego co słyszałam od osób które stosowały tą dietę to bardzo wypłukuje inne witaminy z organizmu, niszczą się paznokcie, a włosy stają się słabsze. Ja wiem, że to zdecydowanie nie dla mnie.
Macie jakieś doświadczenie z tymi dietami? Możecie polecić może coś innego, a skutecznego?
Co robić, kiedy na celu stoi te 5 kg? Niby tylko, ale jak się okazuję to jest AŻ 5 kg. Na świętach dowiedziałam się, że moja siostra jest na diecie 10cio dniowej. Jest już na mecie, bo dzisiaj przypada ostatni dzień i już ma z głowy właśnie 5 kg. Jej koleżanka, która jej tą dietę poleciła, zrzuciła na niej aż 7kg! Co o niej myśleć? Co jak nadejdzie dzień 11 a my już nie wiemy co mamy jeść? Myślicie że te 5kg nie wróci z powrotem?!
DIETA DZIESIĘCIODNIOWA:
Na czym polega? :
Tak naprawdę w internecie są różne wersje tej diety. Kilka dni z 10 skupiamy się tylko na nabiale, kolejne dni na jajkach, później na mięsie i na warzywach.
Moja siostra przyjęła taką taktykę:
1,2 dzień: jogurty dowolna ilość
3,4 dzień: serki wiejskie dowolna ilość
5,6 dzień: jajka w dowolnej postaci dowolna ilość
7,8 dzień: mięso w dowolnej postaci dowolna ilość
9, 10 dzień: warzywa dowolna ilość
Do tego pijemy bardzo dużo wody, bo nie chodzi o to, żeby pozbyć się wody z organizmu, a żeby go oczyścić.
Powiem Wam szczerze, że zastanawiam się nad tym, żeby do tego nie podejść, ale bardzo boję się efektu jojo. Czekam więc na relacje od siostry i poczekam z decyzją do końca tygodnia ;)
DIETA DUKANA (PROTEINOWA):
Na czym polega? :
Na temat tej diety słyszałam wiele historii, dostępnych z nią jej wiele książek, gdzie dokładnie są opisane zasady, jadłospis, itd.
Generalnie dieta polega na spożywaniu bardzo dużej ilości białka a tym samym protein które w dużej ilości powodują to, że chudniemy. Jednak żeby zauważyć jakiekolwiek efekty trzeba przejść przez 4 fazy.
Pierwsza faza - tzw. uderzeniowa trwa od 5 do 10 dni tu jemy tylko białko
Druga faza - tzw. faza równowagi lub naprzemienna. Możemy dodać do potraw z pierwszej fazy warzywa. Ta faza może być najdłuższa. Stosujemy naprzemiennie 5 dni same białko, kolejne 5 dni białko z warzywami.
Trzecia faza - utrwalenia. Jest ukierunkowana na utrzymanie dotychczasowych efektów. Długość tej fazy zależy od tego ile straciliśmy kilogramów. Jeśli 1 kilogram to ta część powinna trwać 10 dni. Tu możemy jeść o wiele więcej produktów niż do tej pory.
Czwarta faza - stabilizacyjna. Tu można jeść już praktycznie wszystko, należy jednak unikać cukru, słodyczy. Śniadania powinny być bogate w nabiał. Raz w tygodniu jednak trzeba jeść tylko tak jak w fazie uderzeniowej, czyli same białko.
Dieta dukana jest zdecydowanie dłuższa i wymaga większej wytrwałości. Z tego co słyszałam od osób które stosowały tą dietę to bardzo wypłukuje inne witaminy z organizmu, niszczą się paznokcie, a włosy stają się słabsze. Ja wiem, że to zdecydowanie nie dla mnie.
Macie jakieś doświadczenie z tymi dietami? Możecie polecić może coś innego, a skutecznego?
Etykiety:
Uroda
WIELKIE PODSUMOWANIE MIESIĄCA
Słuchajcie. 5 kwietnia minie pierwszy miesiąc mojej pracy nad blogiem. Sama jestem w szoku, bo czas leci naprawdę szybko. W ciągu tego miesiąca, uczyłam się mobilizacji i starałam się przekazywać ją WAM.
Wiem, że udało mi się zachęcić do ćwiczeń moją mamę, siostrę i być może ciocię, która coś zaczęła wspominać o 30-dniowym programie ćwiczeń z przysiadami, oraz o ćwiczeniach z Ewą Chodakowską :)
Dziś chciałabym podzielić się z Wami statystyką bloga.
Etykiety:
Co u mnie
Wiara i pozytywne myślenie kluczem do sukcesu
Wierzycie w siłę przyciągania? W to, że jeśli będziecie bardzo mocno w coś wierzyć to w końcu Wam się to uda. Bo JA TAK!
Ostatnio sobie to uświadamiam i wierzę w to coraz bardziej. A wszystko za sprawą pewnej bardzo ciekawej osoby, którą spotkałam na swojej drodze. Było dane mi ją poznać przez zupełny przypadek. Pamiętacie jak pisałam Wam o spotkaniu z moimi przyjaciółkami, kiedy omawiałyśmy jakie narzucamy na siebie zasady na kolejne 3 miesiące ( Zobacz ---> "Z kimś jest łatwiej. Wyzwanie podjęte ostatecznie" ). To właśnie wtedy poznałam, mamę mojej przyjaciółki. Jest to chyba najbardziej interesująca osobowość z jaką do tej pory miałam do czynienia. Pod każdym względem. Jest to kobieta pewna siebie, ambitna, ze sporym bagażem i doświadczeniem życiowym oraz z wieloma zainteresowaniami. Jednym z jej zainteresowań, zaraz po architekturze jest psychologia, czyli coś co lubię i ja.
Wpadła do tego mieszkania dosłownie na chwilę, a została z nami już do końca.
Opowiadała o różnych ludziach jakich spotykała w swoim życiu, o ciekawych sytuacjach i nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale zaszczepiła w każdej z nas dawkę dobrej energii.
Cały czas nam powtarzała. "Dziewczyny, całe życie przed Wami, jak będziecie wierzyły, że osiągnięcie to o czym marzycie, to to osiągnięcie prędzej niż Wam się wydaje. Ja zawsze w siebie wierzyłam i teraz stoję na szczycie, ale nie zatrzymuję się tylko buduję swój szczyt dalej. Chcę osiągnąć więcej i osiągnę to."
Coś w tym jest, a nawet jest bardzo dużo. No bo jeśli ktoś sobie powtarza, nie no ja nie dam rady, to nie da mnie, nie nadaję się do tego- Sam cały czas rzuca sobie kłody pod nogi.
TAK NIE WOLNO! Trzeba myśleć pozytywnie, trzeba cieszyć się tym co się ma i wierzyć w siebie z całych sił.
Zamień "nie dam rady" na "UDA MI SIĘ" i zrób wszystko żeby tak było. Wyrzuć ze słownika "nie mogę, nie umiem, nie mam siły, nie chcę mi się". Zapomnij o tym raz na zawsze i zacznij się uśmiechać.
Tak więc jeśli siedzicie na kanapie i uważacie, że narzekaniem na Wasz wygląd lub na cokolwiek innego zdziałacie cuda, to jesteście w wielkim błędzie i należy się z tego błędu jak najszybciej wyprowadzić.
Ja wierzę w to, że uda mi się dojść do wymarzonej sylwetki, a Wy będziecie tego świadkami ;))
Wierzę również w to, że wyjadę w tym roku do Chorwacji i to też się stanie. ;))
ZOBACZYCIE ;)
Ostatnio sobie to uświadamiam i wierzę w to coraz bardziej. A wszystko za sprawą pewnej bardzo ciekawej osoby, którą spotkałam na swojej drodze. Było dane mi ją poznać przez zupełny przypadek. Pamiętacie jak pisałam Wam o spotkaniu z moimi przyjaciółkami, kiedy omawiałyśmy jakie narzucamy na siebie zasady na kolejne 3 miesiące ( Zobacz ---> "Z kimś jest łatwiej. Wyzwanie podjęte ostatecznie" ). To właśnie wtedy poznałam, mamę mojej przyjaciółki. Jest to chyba najbardziej interesująca osobowość z jaką do tej pory miałam do czynienia. Pod każdym względem. Jest to kobieta pewna siebie, ambitna, ze sporym bagażem i doświadczeniem życiowym oraz z wieloma zainteresowaniami. Jednym z jej zainteresowań, zaraz po architekturze jest psychologia, czyli coś co lubię i ja.
Wpadła do tego mieszkania dosłownie na chwilę, a została z nami już do końca.
Opowiadała o różnych ludziach jakich spotykała w swoim życiu, o ciekawych sytuacjach i nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale zaszczepiła w każdej z nas dawkę dobrej energii.
Cały czas nam powtarzała. "Dziewczyny, całe życie przed Wami, jak będziecie wierzyły, że osiągnięcie to o czym marzycie, to to osiągnięcie prędzej niż Wam się wydaje. Ja zawsze w siebie wierzyłam i teraz stoję na szczycie, ale nie zatrzymuję się tylko buduję swój szczyt dalej. Chcę osiągnąć więcej i osiągnę to."
Coś w tym jest, a nawet jest bardzo dużo. No bo jeśli ktoś sobie powtarza, nie no ja nie dam rady, to nie da mnie, nie nadaję się do tego- Sam cały czas rzuca sobie kłody pod nogi.
TAK NIE WOLNO! Trzeba myśleć pozytywnie, trzeba cieszyć się tym co się ma i wierzyć w siebie z całych sił.
Zamień "nie dam rady" na "UDA MI SIĘ" i zrób wszystko żeby tak było. Wyrzuć ze słownika "nie mogę, nie umiem, nie mam siły, nie chcę mi się". Zapomnij o tym raz na zawsze i zacznij się uśmiechać.
I ZAPAMIĘTAJ SOBIE:
Jeśli chcecie na to potwierdzenia naukowego, w każdej księgarni jest ich pod dostatkiem,
a ja polecam:
Kolejnym żywym dowodem na to jest ten chłopak. Mój rówieśnik zresztą:
Piotr Kaszubski, 20-letni milioner
Tak więc jeśli siedzicie na kanapie i uważacie, że narzekaniem na Wasz wygląd lub na cokolwiek innego zdziałacie cuda, to jesteście w wielkim błędzie i należy się z tego błędu jak najszybciej wyprowadzić.
Ja wierzę w to, że uda mi się dojść do wymarzonej sylwetki, a Wy będziecie tego świadkami ;))
Wierzę również w to, że wyjadę w tym roku do Chorwacji i to też się stanie. ;))
ZOBACZYCIE ;)
Etykiety:
MIX
Jazda na rowerze
Dziś przyjemny post dla każdego, kto już nie może się doczekać kiedy wsiądzie na rower. Ja jestem jedną z tych osób, ale nie mam zamiaru się katować przy takiej pogodzie. Umówmy się, że jak czerpać przyjemność to pełną parą i ja zdecydowanie wolę poczekać aż będzie cieplej. ;)
Mimo to oczywiście zachęcam Was do wyboru tej aktywności fizycznej, jak ktoś lubi to nawet teraz, jak jest -1 na zewnątrz.
Wygląda tak niepozornie, jadąc czujemy się jak byśmy frunęli, a wbrew pozorom, jazda na rowerze bardzo nam pomaga w budowaniu świetnej sylwetki. Jeśli będziesz poruszać się rowerem wszędzie gdzie się da, przyzwyczaisz się do niego i z czasem w ogóle nie będziesz czuła zmęczenia, a poza tym podczas jazdy na rowerze dbasz o swoje ZDROWIE, świetny WYGLĄD, a przede wszystkim SAMOPOCZUCIE.
Podczas jazdy na rowerze poprawiamy funkcjonowanie układu oddechowego i układu krążenia, zapewniając swojemu organizmowi gruntowną wentylację. To z kolei podnosi naszą sprawność fizyczną i wydolność całego organizmu. W efekcie rośnie nasze zadowolenie i chęć do życia.
Rower daje nam coś jeszcze: Wysmukla łydki i napina uda, wzmacnia biodra, mięśnie grzbietu i brzucha. Sprawia, że zwiotczałe mięśnie napinają się. Podczas jazdy na rowerze pracują także mięśnie grzbietu i rąk, gimnastykuje się kręgosłup. Pedałowanie zmniejsza też ryzyko wystapienia żylaków na nogach
A po za tym :
Także nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż wyjdzie słońce, w między czasie szykować nasze sprzęty do pełnej gotowości, i jak tylko chęci i warunki pogodowe pozwolą wskakiwać na rower. ZACHĘCAM ;)
Mimo to oczywiście zachęcam Was do wyboru tej aktywności fizycznej, jak ktoś lubi to nawet teraz, jak jest -1 na zewnątrz.
Wygląda tak niepozornie, jadąc czujemy się jak byśmy frunęli, a wbrew pozorom, jazda na rowerze bardzo nam pomaga w budowaniu świetnej sylwetki. Jeśli będziesz poruszać się rowerem wszędzie gdzie się da, przyzwyczaisz się do niego i z czasem w ogóle nie będziesz czuła zmęczenia, a poza tym podczas jazdy na rowerze dbasz o swoje ZDROWIE, świetny WYGLĄD, a przede wszystkim SAMOPOCZUCIE.
Podczas jazdy na rowerze poprawiamy funkcjonowanie układu oddechowego i układu krążenia, zapewniając swojemu organizmowi gruntowną wentylację. To z kolei podnosi naszą sprawność fizyczną i wydolność całego organizmu. W efekcie rośnie nasze zadowolenie i chęć do życia.
Rower daje nam coś jeszcze: Wysmukla łydki i napina uda, wzmacnia biodra, mięśnie grzbietu i brzucha. Sprawia, że zwiotczałe mięśnie napinają się. Podczas jazdy na rowerze pracują także mięśnie grzbietu i rąk, gimnastykuje się kręgosłup. Pedałowanie zmniejsza też ryzyko wystapienia żylaków na nogach
Rower pomaga nam pozbyć się zbędnych kalorii (godzina jazdy z prędkością zbliżoną do 20km/h to około 600cal), jest pomocny w walce z cellulitem, a przebywanie na świeżym powietrzu, w dodatku przy słonecznej pogodzie, poprawia wygląd cery i sprawia, że wyglądamy rześko i młodo.
JEDNAK!
Z rowerem, jak z każdym sportem, należy uważać, by nie przesadzić. Jeśli rowerowe wycieczki za miasto przeistaczają się w rowerowe treningi, zamiast zgrabnych łydek możesz nabawić się umięśnionych nóg wyczynowego kolaża. Należy też zachować rozwagę jeśli wsiadasz na rower po długiej przerwie. Niewprawiony organizm na rowerowy wysiłek może zareagować popularnymi "zakwasami". Aby tego uniknąć po prostu na kilka dni przed zaplanowaną trasą wykonaj w domu kilka rozciągających ćwiczeń.
Warto też pamiętać o prawidłowej postawie na rowerze. Najbardziej wskazana jest postawa wyprostowana (kierownica dosyć wysoko), cały ciężar ciała ma opierać się na siodełku.
A po za tym :
Także nie pozostaje nam nic innego jak czekać aż wyjdzie słońce, w między czasie szykować nasze sprzęty do pełnej gotowości, i jak tylko chęci i warunki pogodowe pozwolą wskakiwać na rower. ZACHĘCAM ;)
Etykiety:
Ćwiczenia
Dieta i święta
Dziś Wielka Sobota. Nie wiem jak u Was wyglądają przygotowania do świąt, ale u mnie w domu to właśnie dzisiaj dzieje się najwięcej. Wielkie zamieszanie, każdy robi wszystko, oczywiście na ostatnią chwile. Mama chciałaby żeby wszyscy byli w coś zaangażowani. Mama od rana szalała w kuchni, tata sprzątał i chodził co chwila po jakieś zakupy, a ja na początku smacznie spałam. Co chwila mnie budzili i kazali mi iść z koszykiem do kościoła. Jakoś udało mi się od tego wykręcić ale za to zabrałam się do pieczenia ciast i babeczek. Od kręcenia różnych ciast, mas, budyniów, ubijania pian boli mnie ręka do tej pory. Pomyślałam, że to nawet dobry trening. Ciężko jest trzymać się diety i określonych godzin w jakich powinnam spożywać posiłki przy tych wszystkich smakołykach.
No i tu stawiamy sobie pytanie: JEŚĆ CZY NIE JEŚĆ?
Oczywiście, że jeść. Z umiarem, rozsądkiem ale jeść. No przecież nie będziemy siedziały z jogurtem wymieszanym z błonnikiem i jakąś suchą wazą, kiedy wszyscy inni zajadają się jajkami ze szczypiorkiem i majonezem, pysznymi pasztetami domowej roboty i ciastami.
Ja już dzisiaj zjadłam babeczkę z konfiturą z gruszką i aronią (domowej roboty, cudeńko od Babci <3 ). A babeczki robiłam sama ;)
Gotowe foremki do babeczek, można kupić w każdym większym supermarkecie czy sklepie spożywczym, można również zrobić samemu. Jak już wiecie o mnie wszystko dzieje się na ostatnią chwilę więc nie było czasu na przygotowanie babeczek samemu. Zajęłam się wszystkim co babeczki mają zawierać ;)
Potrzebujemy:
- 0,5 litra mleka
- 3 żółtka
- 3 łyżki cukru
- kostka masła (250gram)
- budyń waniliowy
- konfitury, lub mus czekoladowy
- ozdoby lub owoce do dekoracji
Przygotowanie:
Konfiturą lub musem czekoladowym pokrywamy spód babeczki. Ja użyłam konfitury przygotowanej przez moją babcie już jakiś czas temu. Mam ich w domu pod dostatkiem w różnych smakach. Są naprawdę pyszne, bo przygotowane ze świeżych owoców.
No i tu stawiamy sobie pytanie: JEŚĆ CZY NIE JEŚĆ?
Oczywiście, że jeść. Z umiarem, rozsądkiem ale jeść. No przecież nie będziemy siedziały z jogurtem wymieszanym z błonnikiem i jakąś suchą wazą, kiedy wszyscy inni zajadają się jajkami ze szczypiorkiem i majonezem, pysznymi pasztetami domowej roboty i ciastami.
Ja już dzisiaj zjadłam babeczkę z konfiturą z gruszką i aronią (domowej roboty, cudeńko od Babci <3 ). A babeczki robiłam sama ;)
A o to proszę bardzo rezultat mojej pracy i przepis dla WAS :)
Gotowe foremki do babeczek, można kupić w każdym większym supermarkecie czy sklepie spożywczym, można również zrobić samemu. Jak już wiecie o mnie wszystko dzieje się na ostatnią chwilę więc nie było czasu na przygotowanie babeczek samemu. Zajęłam się wszystkim co babeczki mają zawierać ;)
Potrzebujemy:
- 0,5 litra mleka
- 3 żółtka
- 3 łyżki cukru
- kostka masła (250gram)
- budyń waniliowy
- konfitury, lub mus czekoladowy
- ozdoby lub owoce do dekoracji
Przygotowanie:
Konfiturą lub musem czekoladowym pokrywamy spód babeczki. Ja użyłam konfitury przygotowanej przez moją babcie już jakiś czas temu. Mam ich w domu pod dostatkiem w różnych smakach. Są naprawdę pyszne, bo przygotowane ze świeżych owoców.
Następnie musimy przygotować masę budyniową.
200 ml mleka gotujemy w garnku.
W 300 ml (szklanka) rozrabiamy budyń, do gładkiej konsystencji i wrzucamy 3 żółtka.
Kiedy mleko będzie się gotować dolewamy do niego rozrobiony budyń z żółtkami i cały czas mieszamy, żeby budyń był gładki i się nie przypalił.
Jak już będzie gotowy odstawiamy do wystygnięcia.
W osobnej misce ucieramy masło aż będzie białe,a następnie powoli wrzucamy ostudzony budyń. Miksujemy aż do gładkiej masy.
Kiedy już będzie to gotowe przykrywamy nasze babeczki z konfiturą, masą budyniową.
Teraz nie pozostaje nam nic innego jak udekorowanie babeczek, wedle Waszego uznania. To zdecydowanie moja ulubiona część przygotowań.
SMACZNEGO!!
Etykiety:
Przepis
Z kimś jest łatwiej. Wyzwanie podjęte ostatecznie!!
Wczoraj widziałam się z moimi przyjaciółkami i postanowiłyśmy wziąć się za siebie wspólnie. SPISAŁYŚMY KONTRAKT, z naszymi postanowieniami, z tym jak będziemy walczyć, czego się pozbędziemy, co wyrzucimy z naszych lodówek a co w nich zagości na stałe. Ile ważymy teraz, a ile chcemy ważyć za 3 miesiące. Ile razy w tygodniu będziemy ćwiczyć i co jeść.
Napiszę Wam o moich postanowieniach :
ćwiczenia:
trening z Ewą Chodakowską - 5x w tygodniu
spacer - codziennie
basen - raz na jakiś czas
jazda na rowerze - jak tylko zrobi się ładna pogoda, będę jeździć tyle ile się da
dieta:
3/4 warzywa, 1/4 białko i ryby
5 lub 4 posiłki dziennie, w tych samych godzinach:
8:00 - 8:30 I ŚNIADANIE
11:00 - 11:30 II ŚNIADANIE
14:00 - 14:30 OBIAD
17:00 - 17:30 PODWIECZOREK
20:00 - 20:30 KOLACJA
4 posiłki jeśli wstanę później (bo lubię spać i nie będę zrywać się z łóżka tylko po to żeby coś zjeść) 5 posiłków oczywiście jeśli wstanę wcześniej.
Dieta jaką obrałam w tym momencie jest bardzo surowa i będzie to dla mnie naprawdę duży przeskok.
NIE JEMY: ryżu, kasz, makaronów, ziemniaków, ryb o zawartości tłuszczów, suszonych owoców, i owoców wysoko kalorycznych (fig, bananów, awokado, oliwek, kokosów), tłustych serów żółtych, pleśniowych. Warzywa które jemy rzadziej (2 razy w tygodniu) to fasola, bób, kukurydza, por, groszek, buraki i marchew gotowana. Unikamy picia napojów gazowanych, słodzonych soków.
JEMY: pieczywo razowe, dużo warzyw, z mięs chudą cielęcinę, kurczaka, indyka, wołowinę, mięso z zająca i królika. Wędliny tylko chude drobiowe, chude ryby, tj: dorsz, pstrąg, mintaj, szczupak, 3 lub 4 żółtka na tydzień, natomiast białka do woli. Owoce jako podwieczorek, pomiędzy trzema głównymi posiłkami, np 1 miseczka czereśni, 1 kubek truskawek, 2 mandarynki. Oczywiście w dowolnej ilości wodę. Raz na jakiś czas można napić się napoi light.
Jedyne co z dziewczynami zmieniłyśmy w tej diecie to nie zabroniłyśmy sobie pić alkoholu :D:D W końcu jesteśmy młode, nie dajmy się zwariować. Tym bardziej, że spotykamy się rzadko, do klubów też nie wychodzimy, więc jeśli raz na jakiś czas napijemy się wina to nic się nie stanie.
To co w tej diecie mi się nie podoba to to że nie można stosować ryżu, kasz, nawet ketchupu. Należy ograniczyć sól, no ale to zrozumiałe. No i oczywiście nie można jeść fastfoodów, ale to też jest zrozuuumiałe ;))
Myślę, że może być tak że np będę jadła ketchup ale za to odmówię sobie czegoś innego, tak samo ciężko może być u mnie z sokami.
Zobaczymy.
Dzisiaj rozpiszę sobie jadłospis na cały tydzień i później zamieszczę go na blogu. Muszę go tylko dobrze opracować.
Tej diety będę się trzymać myślę do końca kwietnia. Wczoraj zamówiłam książkę Ewy Chodakowskiej!!!! i jest już w drodze do mnie, także w maju będę opierała się całkowicie na metodzie Ewy i na jej jadłospisie.
Z przyjaciółkami będziemy sprawdzać nasze postępy i za 3 miesiące efekt musi zostać osiągnięty !
Oczywiście o każdych efektach będę Was informować na bieżąco.
Zaglądajcie na bloga i sprawdzajcie jak mi idzie ;)
Etykiety:
Co u mnie
ZIMO PRECZ!
Podobno to już ostatni tydzień zimy. Od 2 kwietnia ma być około 20 stopni. Nie wiem czy w to wierzyć czy nie, bo już tak miało być kilka razy, ale przygotować się warto. Kilka zimowych i wiosennych inspiracji :)
ZIMA
WIOSNA
Etykiety:
MIX
Subskrybuj:
Posty (Atom)