Włosy, skóra i paznokcie - #4

Jakieś 50 dni temu pisałam Wam o tym, że zaczynam brać tabletki Belissa na wzmocnienie skóry, włosów i paznokci  >zobaczie tutaj<. Minęło 50 dni i chciałam pokazać Wam efekty.

Powiem Wam szczerze, że jak dużej różnicy nie widzę. Paznokcie być może trochę mniej, ale niestety nadal są łamliwe i rozdwajają się.
Skóra..hm, być może na początku widziałam efekty, ale teraz stwierdzam, że za wiele się nie zmieniło.
Jeśli chodzi o włosy to nadal muszę je myć codziennie, jedynie co zauważyłam to zmiana na lepsze jeśli chodzi o rozdwojone końcówki. Rzeczywiście jest ich mniej i włosy są grubsze.

Co ja będę Wam opowiadać.. Powiem Wam jeszcze, że mniej więcej 30 dnia kiedy brałam tabletki moja koleżanka powiedziała mi, że jej przyjaciółka kiedyś zażywała belissę i zaczęły rosnąć jej wąsy, grubsze włosy na nogach i w okolicach bikini. Nastraszyła mnie do tego stopnia, że już chciałam zrezygnować z suplementu. Ale stwierdziłam, że jeśli do tej pory nic takiego się nie wydarzyło, to już pewnie się nie wydarzy.

Zobaczcie efekty.


Tutaj paznokcie 50 dni temu a niżej żółto-zielone paznokcie DZISIAJ.


AA! i jeszcze przy okazji pochwalę Wam się moimi nowymi lakierami do paznokci. ! :D

 





Poza tym kochani moi chciałam Wam życzyć tego żeby pogoda zmieniła się jak najszybciej a aż się nie zmieni polecam Wam bardzo dobre i zdrowe soki do herbaty, które naprawdę rozgrzewają i uodparniają. Ja je piję z zieloną herbatą z opuncją. POLECAM!








 ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I CZEKAJCIE NA KOLEJNY POST!


Włosy, skóra i paznokcie - pielęgnacja #3

Dziś zabrałam się za pielęgnację stóp. No w końcu mamy już wiosnę i pogoda nakazuje odsłanianie również tej części ciała.
Lubie dbać o nie domowymi sposobami. Często sama robię pillingi >ZOBACZ<

Oczywiście zajęłam się również malowaniem i wybrałam piękne wiosenne mocne kolory.

Tak więc spędzam dzisiejszy poranek. Blogując, pijąc wodę z cytryną, zieloną herbatę z opuncją i oglądając DDTVN.

Pielęgnacja stóp:

1. Wymoczyłam nogi w wodzie z mydełkiem różanym.
2. Następnie pozbyłam się zgrubiałego naskórka.
3. "Opiłowałam" podbicie, oraz paznokcie aby je wyrównać.
4. Użyłam pillingu
5. No i pomalowałam :) najpierw odżywką, następnie dwie warstwy czerwieni i na koniec lakierem połyskującym.
6. Na koniec użyłam balsamu nawilżającego.

Pielęgnacja rąk:

Tutaj bez większego szaleństwa. \
Najpierw wymoczyłam dłonie w wodzie z cytryną, ponieważ cytryna rozjaśnia naskórek i nadaję jej miękkości. Oczywiście wycięłam skórki i opiłowałam paznokcie. No i pomalowałam podobnie jak paznokcie u stóp.

Pozdrawiam ;)






FRESH fruits - grejpfrutowe szaleństwo

 



Dziś mam propozycję dla każdego komu wiosna i lato kojarzą się nie tylko ze słońcem, ale również z pysznymi, świeżymy sokami z owoców.




Ja nie mam w domu niestety żadnego blendera do miksowania np truskawek z jogurtami naturalnymi i lodem. Robiłam tak rok temu i mój blender padł :(


W tym roku radzę sobie inaczej. Wyciskam soki z pomarańczy, grejpfrutów i wszystkich cytrusów, za pomocą takiego o to magicznego urządzenia :)




Wyciśnięty sok wymieszałam jeszcze z wodą i dodałam kostki lodu. Przepraszam za takie odwrócone zdjęcie :P


Nie pozostaje nic innego jak rozłożyć się na leżaczku z książką, założyć okulary przeciwsłoneczne i się RELAKSOWAĆ :)



Opalanie i JA #1

Bardzo długo wszyscy czekaliśmy na słońce, piękną, ciepłą pogodę. Szykowaliśmy swoje ciała do wystawienia na pierwsze słońce. Ćwiczenia, dieta, wyrzeczenia. Teraz przyszedł czas na przyjemności.
Opalanie? Ja zawsze jestem na tak!
Ale jak się do tego przygotować, żeby nasza skóra po tak długiej zimie nie doznała szoku?

Szczerze mówiąc, nie czytam na ten temat żadnych poradników. Uważam, że każdy z nas najlepiej zna swoją skórę, wie co na nią najlepiej działa.

Przez najbliższe 2 piątki opowiem Wam jak ja się opalam, jakich kosmetyków używam, ile czasu potrzebuję na to aby uzyskać najlepszy efekt.

W ten pierwszy piątek podzielę się z Wami moją opinią na temat różnych sposobów opalania.

Uważam, że bardzo ważna jest nasza karnacja. Ja mam raczej ciemną karnację, co nie oznacza wcale, że cały rok mam ciemną skórę. Oznacza to, to, że dość szybko się opalam, opalam się od razu na brązowo. Nie pamiętam również żeby kiedyś schodziła mi skóra. Opalenizna jest trwała i długo się utrzymuje.

Jak i gdzie się opalam ?

SOLARIUM- z pewnością nie należę do osób, które są fanami tego rodzaju opalania. Zdarza się, że w zimę od czasu do czasu pójdę na solarium, na góra 7,8 minut. Zazwyczaj robię to przed sylwestrem. Usłyszałam kiedyś w jakimś programie na TVN STYLE, że w zimę bardzo brakuje naszej skórze witaminy D i dzięki takiej krótkiej wizycie na solarium, w prosty sposób, możemy tą witaminę D naszej skórze dostarczyć.
Jestem przeciwna nadmiernemu chodzeniu na solarium. Znam dziewczyny, które potrafią chodzić co drugi dzień, albo nawet codziennie. Co nie jest ani zdrowe, ani nie dodaje wcale urody.

OPALANIE NATRYSKOWE -  nigdy nie próbowałam tej metody opalania. Natomiast jeśli chcemy uzyskać szybki, jednorazowy efekt skóry muśniętej słońcem, wydaję mi się to dobrym wyjściem. W tym momencie opalanie natryskowe możemy zapewnić sobie nawet w domu. Po takim opalaniu nie można moczyć skóry przez co najmniej 6 godzin, należy się do tego też dobrze przygotować, stosując np pilling na całe ciało. Ciężko mi powiedzieć jaka jest cena takiego "zabiegu" - ciężko znaleźć jaką kolwiek informację dotyczącą cen.


OPALANIE ZWYCZAJNE - czyli gdzie nas nogi poniosą i kocyk się rozłoży :) To co lubię najbardziej. Ja w tym roku opalałam się już w parku, na balkonie, a nawet spacerując długo po dworze. Lubię być opalona, ale nie wyznaję zasady, że aby wystawić nasze ciała na pierwsze opalanie już trzeba być troszkę opalonym. Wynika to z tego, że dość szybko się opalam. Wystarczy tak naprawdę 15, 20 minut na słońcu i już widać różnicę. Popełniam jednak jeden podstawowy błąd. A mianowicie nie używam żadnych filtrów. Jak tylko wychodzi słońce nie używam nawet podkładów, maluję tylko i wyłącznie oczy, aby jak najwięcej czerpać ze słońca. 

Nie bójcie się nie wyglądam tak:

A nawet jest mi do tego daleko, natomiast lubię się opalać. Nie popieram tego, żeby nie używać żadnych filtrów, a nawet jestem ZA. JA używam filtrów tylko wtedy jak jestem za granicą, gdzie naprawdę promienie UV są mocne, a nasza skóra jest narażona na poparzenia. 

W następny piątek test kosmetyków do opalania. ZAPRASZAM!


















4 dni rozpusty - teraz trzeba odpokutować swoje.

W poprzednim poście mogliście zobaczyć jaki jest mój plan na tą majówkę.
Przewidziany był jogging w środę i piątek, przewidziane były codzienne przysiady.
Przyznaję się szczerze że za dużo z tego nie wyszło.
Na pewno za to wyszła domówka, domowe spa, dzisiejsze sprzątanie mieszkania no i oczywiście praca.

Domówka = spore ilości alkoholu i niestety troszkę niezdrowego jedzenia.
Majówka = niestety mało ruchu, dużo odpoczynku i chillout'u.

Mimo to starałam się nie jeść zbyt wiele. Kilkoma potrawami mogę się z Wami podzielić.

Na początek bardzo fajne pojemniczki na sól, z którymi co prawda już dawno się spotkałam, ale nie szkodzi    :P







Mój mini prowiant na jakiś dzień w szkole.


Jedno z kilku śniadań kanapki z ciemnym pieczywem, masłem bananowym i bananem.


Mój poniedziałkowy obiad z przyjaciółkami w restauracji Sioux.


Spróbowałam też zrobić gotowy deser firmy Winiary. OHYDA !! Miałam ochotę na coś słodkiego i nic słodkiego nie zjadłam, bo było naprawdę nie dobre. NIE POLECAM.



Moje jedzonko na grilla. Sałatka z mozzarellą, pomidorkami koktajlowymi, sałatą lodową. Pieczywo z masłem czosnkowym. Do tego była karkówka w sosie musztardowym. 




I kolejne przykładowe śniadanie. Jogurt naturalny z mussli czekoladowym, kiwi i kawa bez cukru.



Majówkę czas zacząć

Ja dzisiaj mam już wolne, więc majówkę ogłaszam za oficjalnie rozpoczętą.

W tym roku moja majówka wygląda trochę inaczej. Nigdzie nie wyjeżdżam, zostaję w Warszawie, ale to w cale nie oznacza, że mam zamiar cały tydzień przesiedzieć w domu.

Przygotowałam dla Was nawet cały plan na następny tydzień. Mam zamiar się go trzymać i robić nawet więcej.


Szczególnie cieszy mnie wyjazd rodziców!!

Mam nadzieję, że będzie lepsza pogoda i dam radę wystawić moje ciało na pierwsze słońce. Jakieś małe pierwsze opalanie ? Czemu NIE?!

W dniu dzisiejszym muszę ogarnąć sprawy związane z uczelnią, związane ze zmianą szkoły no i z poprawkami ;p 
Wieczorem oczywiście oglądam "Prawo Agaty" i "Kubę Wojewódzkiego"

#



W sklepach jest już dostępny majowy numer magazynu "Charaktery". A w nim między innymi o relacjach córek i matek na różnych etapach życia, oraz na temat siedzącego trybu życia: "Jeśli co najmniej 11 godzin dziennie siedzisz przy biurku lub stole, do pracy jeździsz autem, nie uprawiasz żadnego sportu, a wolny czas spędzasz przed telewizorem, to za kilka lat możesz odczuć skutki... hipokinezji. To nowe cywilizacyjne schorzenie."


Zmiany? ZMIANY!

Miałyście taki moment w swoim życiu kiedy coś się zatrzymało? Tak wbrew naszej woli i nie wiadomo dlaczego? Coś w Was samych się zmieniło i nie miałyście nad tym żadnej kontroli?
Była to zmiana na lepsze lub na gorsze ? A może była to zmiana, która zaszła za daleko i kiedy już sobie to uświadomiłyście było ciężko wrócić do poprzedniego stanu?

Miałyście moment w swoim życiu kiedy nagle spostrzegłyście, że jesteście uzależnione. Uzależnione od emocji, bądź od czucia czegoś, albo od wykonywania jakiejś czynności. A może zależało Wam na czymś lub na kimś aż tak bardzo, że nie potrafiłyście same tego opisać.

Co jeśli dotrze się do takiego momentu? Co zrobić kiedy wie się, że jest się w tym punkcie, chce się zdystansować do wszystkiego, a nie wie się jak?

Wiem, że zmiana jest konieczna. Gorsze jest to, że wiem, że konieczna jest praktycznie w każdym aspekcie mojego życia. Dochodzi do mnie, że muszę się zdystansować do wielu rzeczy. Chyba wszystko jest dla mnie zbyt ważne. Dlaczego? Skoro mam 21 lat.
Boję się czasami, że coś stracę, a w tym samym czasie zastanawiam się czy nie byłoby mi lepiej.

Tak było w przypadku decyzji dotyczącej odejścia z pracy. Wiedziałam, że jest mi tam źle, a dziś narzekam na brak kasy. - To tak w WIELKIM skrócie.
Chodzi o to że wiele rzeczy w moim życiu dziś kłóci się samo ze sobą.

Postanawiam zmiany. Jakie? Zdystansować się! Do wszystkiego! Muszę nauczyć się podchodzić na luzie do wielu rzeczy. Do diety, do braku kasy, do pracy. 

Do diety przede wszystkim dlatego, że za bardzo się tym wszystkim chyba przejmuję i nic z tego nie wychodzi. Muszę porządnie wziąć się do roboty i uwierzyć w siebie, bo dziś wiem, że jeśli ja w siebie nie uwierzę to nikt tego za mnie nie zrobi.

Trzymajcie za mnie kciuki.